Najnowsze komentarze
1 koty za ploty :D
Michał Mikulski do: Spektakularna porażka!
A tam marudzisz - cienizna była i ...
no niezle dawid , tak trzymaj :P
No ja mam nadzieje ze wreszcie zob...
o prze
Więcej komentarzy
Moje miejsca
Moje linki

16.08.2008 22:11

Spektakularna porażka!

Już od ponad tygodnia z nadzieją, iż nie wydarzy się nic co mogłoby zrujnować moje plany na pierwszy w karierze start w zawodach motocrossowych, czekałem do 16 sierpnia, który na długo pozostanie w mojej pamięci...

Cała przygoda rozpoczęła się już dzień wcześniej od solidnych przygotowań motocykla do tego jakże ważnego dla mnie, dziewiczego startu. Zwarty i gotowy, w sobotę o poranku, wraz z całą rodziną wyruszyliśmy do Konar. Na miejscu oczywiście ostatnie poprawki, dolewka paliwa i ruszamy - przed nami trening na torze w Konarach. Oczywiście zapomniałem o kilku cennych radach Michała Mikulskiego, związanych m.in. z zawieszeniem i tak jak przyjechałem, tak wpadłem na tor. Trzeba przyznać, że był to mój pierwszy kontakt z prawdziwym torem motocrossowym (dotychczas pozostawała jedynie działka tuż za domem...) Już po pierwszym okrążeniu na myśl przyszła mi jedna myśl - "co Ty tu k**** w ogóle robisz, człowieku?". Załamałem się... grząski piach "wsysał" mnie razem z motocyklem. Zjeżdżając na padok, nie byłem do końca pewien, czy aby dzisiejszy start jest słuszną decyzją...

Na pierwszy ogień poszli mini-quadziści i klasa MX65 połączona z MX85. W tym czasie postanowiłem dodatkowo pogrzebać przy ustawieniach zawieszenia. Zabieg okazał się niezwykle korzystny! Wysunięte i utwardzone przednie zawieszenie, a także zmniejszone ciśnienie w tylnym kole okazały się zbawienne. Zdecydowanie lepiej czułem motocykl, zarówno na bandach jak i podczas długich prostych. Start i pierwsze okrążenie poszło raczej dobrze (5/18 zawodników). Niestety na pierwszym zakręcie drugiego okrążenia przede mną glebę zaliczył któryś z poprzedzających mnie jeźdźców i chcący się ratować przed efektownym dzwonem w niego, wyłożyłem na szczycie bandy. W tym momencie wszystko zaczęło się komplikować. Zanim się pozbierałem minęli mnie praktycznie wszyscy zawodnicy... chcąc cokolwiek jeszcze zdziałać podkręciłem tempo, jednak na darmo. Chwilę później, zdekoncentrowany po niefortunnym upadku znowu zaliczyłem wywrotkę. Tym czasem pojawił się większy problem, którym była złamana klamka sprzęgła. Mimo wszelkich prób kontynuacji wyścigu, jadąc bez klamy, po raz 4 podczas tego biegu wyłożyłem, co definitywnie przeświadczyło o moim wycofaniu się z biegu.

Po szybkiej zmianie klamki i ochłonięcia z emocji, stanąłem na starcie do drugiego wyścigu. Tym razem ambicje przerosły umiejętności. Po dobrym starcie, ponownie łapałem się tuż za czołówką. Niestety już na pierwszej prostej, przy wyprzedzaniu jednego z zawodników, przednie koło przy lądowaniu złapało "rybę", po czym już po chwili leżałem, przyciśnięty motocyklem, odwróconym o 180-stopni do kierunku jazdy. Podnosząc sprzęt, ze wściekłością na twarzy i niecenzuralnych słowach na języku, po tak głupim błędzie, zorientowałem się, że straciłem kolejną klamkę sprzęgła. Nie zastanawiając się zbyt długo, postanowiłem, że tym razem postaram się ukończyć wyścig, mimo iż bez sprzęgła pod ręką. Wziąwszy ułamaną klamkę do ręki postanowiłem obdarować nią kibiców, rzucając ją tuż pod ich nogi. Cała ta męczarnia trwała jeszcze przez kilka kolejnych okrążeń, po czy ponownie na tej samej prostej, w podobnym stylu zaliczyłem ostatnią tego dnia glebę. Niestety tuż za mną podążał inny zawodnik, który na jego i moje nieszczęście wjechał w tył mojego motocykla, kasując w RM tylne plastiki i tłumik...

Kilka chwil po wyścigu, pełen goryczy i złości na samego siebie, byłem już spakowany, łącznie z motocyklem na przyczepce. Jeszcze tylko mały doping dla kumpla jadącego na quadzie i zawijamy do domu...

Efektem ubocznym owych gleb jest jak na razie mocno potłuczone biodro, przez które nastąpiły problemy z jakimkolwiek poruszaniem się, nieco spuchnięta lewa ręka, a także kilka siniaków i zadrapań. Po opadnięciu emocji, myślami byłem już przy kolejnym starcie. Tym razem na horyzoncie widnieje data 13/14 wrzesień, kiedy to ma się odbyć Puchar Polski w Cross Country, rozgrywany w Suchedniowie, na który wspólnie z Michałem Mikulskim umawiamy się już od ponad pół roku. Póki co, nie pozostaje mi nic innego jak kilku dniowy odpoczynek i dojście do do pełnej sprawności fizycznej. Następnie ponowne przygotowanie motocykla do treningów i zawodów, gdyż tym razem zamierzam ukończyć wyścig, bez względu na okoliczności. Jak będzie naprawdę okaże się już wkrótce...

 

 

Komentarze : 5
2008-08-19 09:18:12 -

1 koty za ploty :D

2008-08-18 23:01:35 Michał Mikulski

A tam marudzisz - cienizna była i tyle :). Musisz kupić NSR znowu! (to taki krypto doping jest :) )

2008-08-18 22:45:13 cobraS

no niezle dawid , tak trzymaj :P

2008-08-18 20:59:47 Magda

No ja mam nadzieje ze wreszcie zobacze Cie w Suchedniowie :) najwazniejsze to sie podniesc i isc dalej z głową w górze :) pozdrawiam :)

2008-08-17 22:55:01 ja

o prze

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Twój album
[zdjęć: 5]

Archiwum

Kategorie